jedziemy dalej wesolym autobusem z banda hindusow, porzegnalismy konark, nie mialem pojecia ze dalej bedzie tylko gorzej. nie wiem czy mielismy spoznienie czy cos, ale w pagodzie w dhauli siedzielismy z 20minut, jeszcze koles pzrewodnik z ayutokaru mowil mi ze tam trza bilet i ze on mi spzreda, mowie ze nie bede3 wchodzil tylko z daleka popatrze, no i wszedlem, zobaczylem budde spiacego i 2siedzacych i nic nie placilem. swoja droga to mielismy pzrewodnika w autokarze ktory opowiadal o wszystkich tych miejscach, co z tego jak opowiadal tym ichhniejszym belkotem:) w bhubenaswarze pelno swiatyn, jaskin, no ale sie okazalo ze do jednej nie moge wejsc, bo tylko dla hindusow, jaskinie wjazd 100rupii, a przewodnik mowi mi ze tylko 25 minut na jaskinie mamy, popatrzalem, kurde wejde do jednej i bede musial wracac, bezsens, olalem wchodzenie. pozostale swiatynie, nie wiem chyba nie bylo juz czasu, bo pojechalismy do zoo, kurde, poczulem jakby to zoo to byl glowny punkt programu, 1.5godziny tam mozna bylo siedziec.jak zwykle zostalem ukarany za bycie obcokrajowcem i cena dla mnie 100rs podczas gdy moi towarzysze z10 a wiekszosc nie placila tylko sie przecisnela jakos w tlumie. z moim tempawym kolega sie szwedalem, nic nadzwyczajnego poza bialymi tygrysami o niebieskich oczach, piekne zwierzeta, byly tez zwykle tygrysy i lwy. koty byly najciekawsze, reszta nic ciekawego. no ale wszystkie te kotowate lazily jak otempione w jedna i druga strone, widac ze niewola im nie slozy. pisalo w ulotce dolaczonej do biletu ze bialych tygrysow zostalo na swiecie troche ponad 1100.. z tego co zaobserwowalem to hindusi powinni byc pozamykani w tych klatkach zamiast tych zwierzat, dra ryje biegaja, strasza tym te zwierzaki nie mozna w spokoju poobserwowac, bo sie tlocza, machaja lapami, krzycza, eehh. prawie pzrez mojego opoznionego hindusa bysmy sie spoznili na autobus... kurde i ten kolo jeszcze jak dotarlismy do puri, nie wiem co on sobie wyobrarzal, zaczal mi dziwne pytania zadawac. gdziie mam hotel. spoko. czy mam pokoj sam. spoko. czy mam duzy pokoj. spoko. czy moze zostac u mnie na noc, rubasznie sie przy tym usmiechajac spod swoich obtluszczonych wasow, aarrgghhh!! az sam bylem swoja reakcja zaskoczony, bo nie zareagowalem agresywnie, ani gwaltownie. po prostu odpowiedzialem ze nie moze. a ten na to ze pojdziemy na plaze, a potem do mnie do pokoju i ze on moze pozniejszym pociagiem pojechac. spokojnie, ale stanowczo ucialem temat... kurcze ale sam sie zadziwilem moim spokojem i reakcja. z reszta gdybym mial sie tutaj wszystkim przejmowac, pewnie bym musial polowe hindusow zabic, wiec lepiej nabrac dystansu... ale podumowujac wycieczke, nie polecam, gonienie na zlamanie karku, zbyt malo czasu na to wszystko, pozostal tylko niedosyt, a i upal denerwowal..