wysiadlem rano na jednej z najwiekszych stacji w Indiach, zwana Chatrapii Shiwadzi Terminus, kiedys, niechlubnie zwana, zmieniona gdyz przypominala kolonialna przeszlosc Indii, Victoria Terminus. nastepny pociag mialem pod wieczor, takze caly dzien w bombayu.. wlasnie na tej stacji w 2008 byly ataki terrorystow z brodami, totez przepisy bezpieczenstwa sa niezle, worki z piaskiem, zolnierze, przed oddaniem bagazu do przechowalni trza go przeswietlic, wziasc kwit, indyjska biurokracja. w poczekalni dla podroznych posiadajacych bilet na sleepera wzialem prysznic w darmowej lazience, potem siedzialem sobie na krzeselku i kolo ktory tam pilnowal byl jakims czobem, biegal w ta i spowrotem i ludzi wyrzucal z poczekalni, machal rozga jakas,w koncu dojebal sie do mnie, ja mowie mam bilet, mam prawo tu siedziec, on mi na to ze moge tu siedziec tylko 2godziny (co za bezsens) to mu mowie to mnie wyrzuc jak dasz rade, albo idz po szefa, albo gliny, bo sam nigdzie nie zamierzam isc, bo chce sie zdrzemnac, sie wpienil nie na zarty, ludzie zaczeli sie smiac z niego, ale juz potem nic nie chcial ode mnie.. tak se posiedzialem, a potem w miasto, obczaic okolice kolo dworca, juz tam bylem, no ale nie bede cay dzien siedzial w poczekalni, polazilem po okolicy, dobre zarcie daja kolo dworca, moje ulubione puri, lepsze jadlem chyba tylko w kalkucie. nachalny facet, cos chcial mi wciskac oprowadzenie po miescie, olalem to, sie zdenerwowal:)) polazilem, pogadalem se z jakimis przypadkowymi ludzmi, kolo dworca wozy opancerzone stoja, policji troche... w koncu pociag, kierunek Jhansii....