wyladowalem szczesliwie wszystko poszlo sprawnie, krotko: polecam airarabie
ukraincy mieli duzo gratow to wzialem sam prepaid taxi, bylem max zmeczonyzapomnialem reszty z okienka prepaid, a reszta niebagatelna 250rs, ale kolo mnie zawolal (juz to mnie zastanowilo) potem wychodze z lotniska i nic, nikt na mnie nie zwrocil uwagi!!!!!!!!!!! oczywiscie duzo ludu, zapach tego powietrza:)) i nic laze se i dopiero kolo do mnie podbil i wsiadlem do jego gratai w droge, malo rozmowny, czestowal dzojntem :)) podziekowalem grzecznie, oczywiscie za kierownica wariat i zastanawialo mnie czy bedzie cos wkrecal, ale nic, dowiozl mnie elegancko pod new delhi railway station, niesmialo poprosil o napiwek, a ja mu nie dalem, nie nalegal, potem pomyslalem co ze mnie za ciul ostatni, takich ludzi to w indiach ze swieczka szukac.. wchodze na main bazaar a tam nic sie nie zmienilo, jak go zostawilem w kwietniu, taki pozostal: rozkopana ulica tlum napierajacy w kazda strone, wszystko co chcesz kupic masz, ide sobie w kierunku downtown i doslownie jeden kolo mnie zaczepil, w hotelu im sie w glowkach poprzewracalo bo chcieli 400rs za pokoj coprawda lux ale mi nie trza, mowie ze chce simple room with bed only, a kolo mi cos tlumaczy bezsensu, zjechal z cena ale po co mi to, ide do nastepnego hotelu, prostota w kazdym calu z podworkiem w srodku, na ktorym plonie ognisko, facet chce 250rs a to za taki pokoj bez szalu, wiec mu mowie ze 200max daje a on ze mi za 200 da bez lazienki, ja mu ze bez lazienki to ja za 100wezme, on ze nie, no to mowie ze poszukam czegos dalej... no i jak latwo sie domyslic mam za 200 pokoj z lazienka troche obskurny, ale jak na indyjskie warunki nawet czysty, to bylo targowanie migiem, bo nie chcialo mi sie tracic czasu, tym bardziej, ze hoteli tu jak psow, na kazda kieszen, no ale za latwo to wszystko poszlo zastanawialem sie czy napewno to sa indie, czy jakas rewolucja tu nie zaszla.......