oi!
oto moj wstepny i oficjalny plan na Indie, pewnie ulegnie ze 100 razy modyfikacji, bede tam przynajmniej 3miesiace (jesli nie uciekne przerazony po paru dniach:)) bilet mam, jak narazie w jedna strone wylatuje z Kijowa (dokad dojade nocnym pociagiem ze Lwowa), nastepnie 18godzinny stopover w Sharjahu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, dochodza do mnie sprzeczne informacje nt wizy tranzytowej, wedlug jednego zrodla jest 96godzinna, darmowa i zalatwana od reki, jesli sie ma tak jak ja bilet dalej, inne zrodlo donosi ze jest platna iles tam dolcow i nie do zrobienia na lotnisku, sie okaze, milo by bylo gdyby jednak ta wiza wypalila i o ile starczylo by mi sil to bym se luknal na "wierze babel"w pobliskim Dubaju:)) czyli obecnie chyba najwyzszy budynek swiata,
w Delhi bede zgodnie z planem 15 stycznia po 19 ichniejszego czasu.. bilet mam z Air Arabia za 570zl w jedna strone, ale juz widze ze tak tanio nie wroce, niestety, ale jestem niezalezy od biletu powrotnego, moge go nawet 2tyg przed odlotem kupic.
jak sami widzicie malo tych miejsc na mojej liscie, ale nie chce mi sie gonic, kolejnosc tez jest do dogrania, i pewnie jeszcze jakies miejsca wyskocza inne zostana skreslone, do zeczy:
- kilka dni w Delhi, Kutab Minar itp niezobaczone poprzednim razem miejsca,
nastepnie nadrabiam zaleglosci w Rajasthanie:
- Jaisalmer na pustyni Thar, miodowo- piaskowy fort zywcem przeniesiony z basni 1001 nocy, moze krotka przejazdzka na wielbladzie,
- Pushkar, swiete miasteczko i swiete jezioro powstałe z płatków lotosu upuszczonych przez boga Brahme
- Ajmer, sanktuarium, 2 meczety
i jak starczy czasu moze cos tam jeszcze, w Rajasthanie
-powrot do Delhi na 26 stycznia na defilade z okazji Dnia Republiki, na ktora juz jestem umowiony z rodakiem
- Varanasi, wiadomo, zrobilo na mnie wrazenie, musze tam zajzec na chwile, wciagnac w pluca dym z palonych zwlok:)
- Kalkuta, zalatwianie wizy do Bangladeszu i odwiedzenie swiatyni "krwawej" Kali:)) od ktorej imienia zreszta wzielo nazwe miasto
- czemu Bangladesz?? nie ma tam ani spektakularnych zabytkow ktorych Indie sa pelne, ani nawet jakichs krajobrazow, wiec czemu? odpowiedz jest prozaiczna -z ciekawosci:) jest to jedno z najbiedniejszych panstw swiata i jedno z najbardziej zaludnionych, B. jest o polowe mniejszy od Polski, a zamieszkuje go 160 mln ludzi, co daje 1100 osob na km kwadratowy! tlok jest wszedzie, kraj ten ma tez troche pechowe polozenie, llezy w obszarze "gardla Gangesu" w gigantycznej delcie Gangesu, Brahmaputry(Jamuny) i Meghny, jest to najwieksza delta na swiecie i najbardziej zasobny w wode rejon swiata, podczas pory deszczowej bywa regularnie zalewany, nawiedzajace regularnie kraj cyklony rowniez zbieraja krwawe zniwo, najwiekszy pochlonal ok 10tys ofiar
napewno autobusem z Kalkuty, dostane sie do Dhaki, mam w planie, przeplyniecie sie Rocket boat, lódka, ktore sa jednym z glownych srodkow transportu i wygladaja jak te z Misisipi z XIXw :)) ma sie tam wlasna kajute i plynie sie ze 30godzin, dalej nie wiem jak sie potoczy wszystko tam, moze uciekne przerazony tlumami i zerowa wrecz prywatnoscia:)) jesli nie to chcialbym napewno zobaczyc Sundarbans, największy na świecie obszar lasów namorzynowych, potem sie zobaczy, moze pola herbaty na polnocy,moze Rajshahi (ciekawe świątynie), moze Parhapur(Największa stupa Buddyjska na południe od Himalajów), moze Cox's Bazar (najpopularniejszy w Bangladeszu resort plażowy, wiadomo kraj muzulmanski wiec ludzie sie kapia w ubraniach, fajnie by bylo wlezc do wody w portkach:)), moze Saint Martins (niewielka wysepka koralowa) sam nie wiem, w Kalkucie zrobie rekonesans, mam nadzieje ze spotkam kogos kto byl w Bangladeszu i mi cos doradzi...
z powrotem w Indiach, z Kalkuty odbijam troche na poludnie do stanu Orissa, obczaic pare swiatyn
- Bhubaneswar, swiatynie
- Puri, swiatynia Dźagannatha
- Konrak, Świątynia Słońca
- Bodhgaya, najswietsze drzewo Azji i 25 metrowy Budda
- tu moze Nepal, zobacze jak z czasem i forsa bede stal, pare miejscc tam ominelismy ciekawych, szczegolnie w dolinie Kathmandu, moze na 2tyg wyskocze tam
dalej juz w kolejnosci zupelnie przypadkowej:
- Mandu, kompleks palacow i swiatyn afganskich
- Orchha, ciekawe swiatynie
- Khajuraho, swiatynie z erotycznymi rzezbami
-Amritsar, wiadomo Sikhijska swiatynia zwana tez Hari Mandir i wogole pelno ludzi w turbanach:)
-Dharamasala i Mcleod Ganji, widoczki na gory i miasto uciekinierow z Tybetu i Dalejlamy
- kolejnym chyba dla mnie najwazniejszym i najbardziej ekscytujacym etapem bedzie Hardiwar, swiete miasto nad Gangesem u podnorzy Himalajow, gdzie planuje byc 15 marca, zeby byc swiadkiem najwiekszego spotkania ludzi na swiecie Kumbha Mela (za wikipedia) w hinduizmie święto, podczas którego zbierają się pielgrzymi oraz święci, mistrzowie duchowi i jogini. Najznakomitsza z kumbhamel to Mahakumbhamela (wielka-kumbhamela) odbywa się na przemian w jednym z czterech następujących miast: Allahabad, Haridwar, Ujjain, Nasik.
miliony ludzi w jednym miejscu, niewyobrazalne, dla mnie, z reszta, co tu duzo pisac, to trzeba zobaczyc:
http://video.google.pl/videoplay?docid=-7814764574432771907&ei=nIA7S871LIeq2wKazKiqBA&q=khumbha+mela#
dostalem rade, od jednego kolesia, pisal zeby rzeczy zostawic w jakims hotelu w pobliskim Rischkeku (tak to tam gdzie medytowali Beatlesi:) mekka hipisow i stolica jogi) wziasc tylko jakas karimate i minimum rzeczy i spac wsrod pielgrzymow ktorzy kimaja wszedzie, hehe co ciekawe, podobno trzeba np liczyc sie z robieniem kupy na oczach ludzi, ma byc tam w tym roku 20 mln ludzi (!!), pojawie sie tam, ale nie wiem czy to nie bedzie za mocne doznanie dla mnie i czy nie zwieje po chwili:)
Poza powyzszymi w planie wycieczki jest:
- pojsc na film do kina ( podobno publicznosc zywo reaguje na ogladane sceny, oklaskami, gwizdami, tancem, glosnym smiechem itp, szczegolnie jesli chodzi o te tansze produkcje) a nie udalo sie nam jakos trafic do kina poprzednio,
-cieszyc sie zarciem (ktorego po miesiacu bede mial dosc, ale w polsce tesknilem za nim cholernie)
-obserwowac niesamowite kolory tamtego swiata
-wkurwiac sie na rikszarzy, naganiaczy, szalonych kierowcow, nieuczciwych sprzedawcow, brudne hotele, nahalnych zebrakow, totalny chaos, zawyzanie cen, powolne przemieszczanie sie, dezinformacje i wciskanie kitu, bezmyslnosc, brodzenie po kostki w smieciach, wlazenie w krowie placki, wszechobecne tlumy, ciagle przeziebienie.. (po co ja tam jade? -ukryty masochizm?:))
do plecaka spakowalem absolutne minimum, az sam siebie zadziwilem, nie biore prawie nic:) lancuch i kludka jest, takze w droge:)
p.
PS piszcie, pytajcie, bedzie mi milo, a w miare mozliwosci nawet odpowiem, 3majcie kciuki.. pozdro
PS2 mam nadzieje ze nie sfiksuje i nie zapomne polskiego przez ten czas:)